Odkąd pamiętam był zawsze ze mną, kiedy tylko miałem na to
ochotę. Kiedy kręciłem się w łóżeczku, kiedy kwiliłem lub kiedy byłem głodny a
jedzonko było nie gotowe. Zawsze mnie uspokajał i jestem mu bardzo wdzięczny :) Mowa o moim
przyjacielu – SMOCZKU :)
Smoczki są różne: małe, większe, kolorowe, mniej kolorowe, z
uchwytem, bez itd. Ja miałem zawsze taki sam, tylko był zmieniany co jakiś
czas (z rozmowy rodziców, którą kiedyś usłyszałem dokładnie zmieniali mi go co
3 miesiące, bo mama tłumaczyła tacie, że tak powinno się robić). Ja tam od razu
wyczuwałem, że to nie mój stary smoczuś tylko nowiutki, ale co miałem robić,
trzeba było się przyzwyczaić :) No i się przyzwyczaiłem :)
Pewnego dnia dostałem całkiem coś innego. Niby smoczek, niby
da się possać ale jakiś taki inny, nie taki jak zawsze. Nie pasował mi za nic w
świecie i go wypluwałem. Wtedy znowu usłyszałem jak mama mówi do taty „Kupiłam
Frankowi innego smoczka i chyba się udało. Nie pasuje mu, wypluwa go, więc może
się oduczy”. Jak oni mogli mi to zrobić, swojemu kochanemu, jedynemu synkowi!
Tak się zdenerwowałem na to co usłyszałem, że postanowiłem zrobić im na złość! Następnym razem jak dali mi tego smoka to tak
długo go ssałem, aż zasnąłem. Męczyłem się z nim, nie wypluwałem go tak długo
aż w końcu się do niego przyzwyczaiłem i wiecie co? Jest chyba nawet lepszy od
tych poprzednich :) i chyba nawet ładniejszy :) Widziałem, że mama nie była zbyt zadowolona, ale zasłużyła sobie na to tym
swoim podstępem.
Z
czasem jednak zauważyłem, że i ten mój nowy przyjaciel "smoczuś" znika na jakiś
czas. Chodzę, szukam go wszędzie. Może Bobek go zjadł? Nie… Bobek nie lubi
smoczusiów. Próbowałem mu kiedyś wcisnąć, ale nie chciał. Więc gdzie on się
podziewa przez tak długi czas… Dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze się
znajduje jak idę spać, czyli przed drzemką w dzień i przed wieczornym snem.
Czuję, że to kolejny pomysł mojej mamusi, która chyba za wszelką cenę, chce
odebrać mi mojego przyjaciela. Więc pytam się po co w ogóle mi go kupowali jak
byłem mały a teraz chcą mi go zabrać?! Chyba nigdy nie zrozumie dorosłych…
Dziwne to ich myślenie :)
Po jakimś czasie zrozumiałem, że mama chce dla mnie dobrze,
że przecież jestem już duży chłopczyk i smoczek w trakcie zabawy, czy pobytu na
dworze do niczego nie jest mi potrzebny, a wręcz przeciwnie nawet przeszkadza w
mówieniu :) Wiecie przecież, że bardzo dużo mówię w swoim języku :) który tylko mama rozumie :) Przebolałem to i zawarliśmy z
mamą ugodę :) W
trakcie zabaw, chodzenia, biegania itd. smoczuś odpoczywa na półeczce, ale do
spania musi być przy mnie bo inaczej będę płakał :) Mama nie lubi jak płaczę więc nie miała innego wyjścia tylko się zgodzić :p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz